Kiedy zaczynam opowiadać o poszukiwaniu przodków, bardzo często spotykam się z pytaniami o to jak daleko w czasie możemy się cofnąć oraz jaki jest najstarszy przodek, którego udało mi się odnaleźć. Odpowiedź na pierwsze pytanie nie jest taka prosta, bo wiele zależy tutaj od tego, z jakiego stanu pochodzili przodkowie oraz jak dobrze zachowane są źródła dla konkretnego regionu. Jeśli mamy szczęście, to może nam się udać dojść do czasów wczesnego średniowiecza, a więc okresu, w którym dopiero zaczynały formować się państwa na obszarze dzisiejszej Europy.
Jednym z głównym czynników, wpływających na to jak daleko uda nam się odszukać przodków jest ich stan społeczny. W przypadku rodzin pochodzenia chłopskiego, czy wielu rodzin pochodzenia mieszczańskiego uda nam się bardzo często dojść do XVII – XVIII wieku. Oczywiście, pojawią się na pewno przypadki, gdzie odkryjemy jeszcze starsze pokolenia, ale nie zapominajmy, że wyjątek potwierdza regułę.
Istnieją dwa główne ograniczenia, które nie pozwalają nam poznać dalszych losów. Po pierwsze brak źródeł dla starszego okresu, z których możemy opracować genealogię rodzin chłopskich, a po drugie brak stałych nazwisk lub ich brak w ogóle. Często osoby pojawią się w dokumentach określane tylko imieniem. Nawet przy istnieniu źródeł, może nam to nie pozwolić połączyć dalszych pokoleń. Nazwiska nie były też stałe, a więc może się zdarzyć, że będziemy szukali aktu urodzenia lub chrztu wystawione na złe nazwisko.
W przypadku rodzin mieszczańskich, często będzie istniała dokumentacja pozwalająca teoretycznie cofnąć się dużo dalej, ale dlatego napisałem też, że powyższa uwaga odnosi się do większości rodzin mieszczańskich. Pomimo, że są starsze źródła, to nic nam nie pomoże, jeśli nasi przodkowie zostali mieszczanami dopiero w XVII, albo nawet w XVIII wieku. Możemy mieć nawet dostęp do ksiąg miejskich z XV wieku, problem jest tylko taki, czy nasi przodkowie żyli wtedy w tym mieście, a bardzo możliwe, że wprowadzili się dopiero w późniejszych wiekach. Nawet jeśli żyli, to czy byli na tyle ważni, żeby w takich księgach się w ogóle pojawić, a jeśli już się pojawili to, czy zdobędziemy informacje na temat ich rodziców.
Zupełnie inaczej wygląda sprawa w przypadku rodzin pochodzenia szlacheckiego. Jeśli mamy szczęście i z terenu, skąd pochodzili zachowały się starsze źródła, takie jak np. staropolskie księgi sądowe to możliwe, że uda nam odtworzyć genealogię pokolenie po pokoleniu do czasów średniowiecza, a więc często do nadań ziemskich. Oczywiście, często trop urwie się gdzieś wcześniej i może się okazać, że znamy starszych przodków z linii pochodzenia chłopskiego niż szlacheckiego. Nikt w końcu nie daje tutaj gwarancji, że z racji pochodzenia szuka się w prostszy sposób. Jest też wiele pokus, takich jak herbarze i inne źródła wątpliwej wiarygodności, które teoretycznie pozwalają odtworzyć najstarsze dzieje rodziny, ale to temat na zupełnie inny wpis.
Co ciekawe, możemy sięgnąć jeszcze dalej. W dawnej Polsce małżeństwa między członkami rodziny panującej, a poddanymi nie miały zbyt często miejsca, jednak bez wątpienia się zdarzały. Mam na myśli wydanie córki z rodziny dynastycznej, a takich tak zwanych „furtek” było kilka. Oczywiście część z nich jest dla nas bez większego znaczenia, dlatego, że doszło do nich stosunkowo późno i potomstwo pozostało w kręgu rodzin magnackich. Były również takie, z których znamy bardzo dużą liczbę potomstwa i wielu spośród dzisiaj żyjących może udokumentować swoje pochodzenie właśnie od takich małżeństw. Oczywiście genealogia osób pochodzących z rodziny dynastycznej jest bardzo dobrze znana i zawiera szereg władców zarówno Polski, jak i innych krajów europejskich. W ten oto sposób, okazuje się, że żyją obecnie potomkowie między innymi Mieszka I czy Karola Wielkiego, co na pewno wśród wielu może wzbudzić zdziwienie.
Michał Golubiński