Zastanawialiście się kiedyś jak wyglądała wigilia obchodzona przez naszych przodków? Święta oprócz wieczerzy wigilijnej i spotkań z rodziną, kojarzą się nam głównie z choinką, Św. Mikołajem i prezentami. Okazuje się jednak, że wiele zwyczajów pojawiło się w naszej tradycji całkiem niedawno.
Dzisiaj nikt nie wyobraża sobie świąt bez choinki, a tymczasem jest to zwyczaj przyniesiony do Polski na przełomie XVIII i XIX wieku, przez osadników pochodzących z dzisiejszych Niemiec. W tamtych stronach był on znacznie starszy i bardzo rozpowszechniony wśród ludności protestanckiej. Początkowo największą popularność zdobyła wśród arystokracji, by dopiero wraz z upływem czasu trafić pod chłopskie strzechy. Choinkę przynosił do domu najstarszych mężczyzna w rodzinie, lecz dopiero w Wigilię, a ozdabianiem zajmowały się głównie dzieci. W niektórych miejscach zwyczaj ten przyjął się na dopiero na początku XX wieku a nawet później – w okresie międzywojennym, co czyni go jedną z najmłodszych tradycji związanych z Bożym Narodzeniem.
Dawniej wieszano tak zwaną „podłaźniczkę” czyli ucięty czubek drzewa iglastego, który był wieszany pod sufitem albo nad drzwiami lub stawiano snopy siana w rogach izb.
Podanie 12 potraw wigilijnych jest postrzegane przez nas jako jedna z najważniejszych tradycji świątecznych. Co ciekawe, jest to jednak kolejny bardzo młody zwyczaj, gdyż rozpowszechnił się dopiero po II wojnie światowej. Okazuje się, że dawniej pilnowano wręcz, żeby ich liczba była nieparzysta. Najczęściej w przypadku rodzin chłopskich ich liczba wynosiła 5 lub 7 a w przypadku szlachty lub bogatego mieszczaństwa: 9 lub 11.
O samych daniach można napisać oddzielny artykuł, jednak warto wspomnieć, że karp, bez którego większość z nas nie wyobraża sobie Wigilii, to również jedna z najnowszych tradycji i związana jest z okresem powojennym. Oczywiście ryba ta była znana w Polsce już przed wiekami, jednak nie był on symbolem wieczerzy wigilijnej. Jeszcze na początku XX wieku pojawiało się sporo dań rybnych, jednak dominowały zupełnie inne ryby, na przykład szczupak, sandacz lub o wiele bardziej popularne płocie, leszcze czy liny. Karp był wtedy powszechnie spożywany głównie przez Żydów, stąd też nie może nas dziwić skąd się wzięła nazwa jednej z popularniejszych wigilijnych potraw „karp po żydowsku”.
Główne zasługi w rozpowszechnieniu tej ryby na wigilijnym stole miał Hilary Minc – minister przemysłu w latach 1947-1949. Z racji braku możliwości dostarczenia ryby na co dzień wymyślono hasło które przyjęło się bardzo szybko: „Karp na każdym wigilijnym stole w Polsce”.
Dzisiejszy zwyczaj otrzymywania podarków od Świętego Mikołaja przez dzieci pochodzi z czasów średniowiecza i narodził się we Francji. Związany był on jednak nie z okresem Bożego Narodzenia a z 6 grudnia, który do dzisiaj nazywany jest „Mikołajkami”. Prezenty były dużo skromniejsze, a wśród nich można było znaleźć zabawki, pierniki, jabłka orzechy i inne drobne podarki.
Także nasze wyobrażenie Świętego Mikołaja jako dziadka z brodą w czerwonym stroju również nie odpowiada temu, jak wyobrażali sobie go nasi przodkowie. Obowiązkowymi atrybutami była mitra i pastorał . Przypomniał bardziej dzisiejszego biskupa, co nie powinno nas dziwić, dlatego, że on naprawdę nim był. Dzisiejszy wizerunek został ukształtowany dopiero w 1930 roku za sprawą kampanii reklamowej Coca – Cola.
Jak widać, Wigilia jeszcze 100 lat temu wyglądała inaczej niż dzisiaj. Jeśli wyobrażacie sobie swoich pradziadów świętujących przy choince, jedzących 12 potraw i czekających na prezenty od Świętego Mikołaja, to musicie wiedzieć, że na pewno tak nie było. Do dzisiaj pozostało oczywiście wiele zwyczajów, które były obecne od wieków a pochodzą jeszcze z czasów pogańskich jak np. sianko pod obrusem czy puste miejsca przy stole, jednak większość najbardziej charakterystycznych dla nas tradycji jest wytworem ostatnich lat.
Ze swojej strony chciałbym Wam wszystkim życzyć zdrowych, spokojnych i pełnych radości świąt Bożego Narodzenia. Niech tradycje przekazywane przez przodków będą obecne także w tym roku!
Michał Golubiński